poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Tęczowy kocyk - nareszcie ciąg dalszy

To chyba tylko ja tak potrafię, że się na coś napalę, a potem leży toto nieoddane, bo - bo coś. Bo nie wiem, komu konkretnie wysłać. Bo mam wciąż coś innego na głowie, niż pakowanie paczki (nienawidzę!) i bieganie na pocztę. Bo jeszcze nie poprałam, a i powinnam przejechać się na Marywilską kupić zgrzewkę torebek strunowych w odpowiednim rozmiarze, żeby każdy rożek i czapeczkę osobno zapakować, już po wypraniu.

W ostatnim czasie znowu wzięłam w obroty motki z Craft & Haft i porobiłam jeszcze trochę rożków i czapeczek. Znowu utknęłam na czymś, wydawałoby się, głupim: zaczęłam robić zgodnie z zapotrzebowaniem maleńkie kocyki, takie 15x15, 20x20 cm, których trzeba najwięcej. Taka jest brutalna statystyka. Chciałoby się, żeby taki zapas ciuszków leżał w zapomnianej szufladzie u położnych w każdym szpitalu, nieużywany. Jest inaczej. W lutym braki zgłaszało łódzkie hospicjum Gajusz, potem Białystok, w Warszawie są potrzeby, i wszędzie po kolei. Otóż zrobiłam takie dwa kwadraciki, rozmiarem jak większa próbka ściegu, a potem utknęłam, bo bez obrębienia wyglądało to - no - jak próbka ściegu właśnie, a nie jak coś słodkiego dla dzieciątka. A wydawało mi się, że obrębienie szydełkiem wypadnie zbyt grubo. Dopiero teraz w ostatniej chwili pozbierałam się, zrobiłam, i jestem całkiem zadowolona z efektu.

Umówiłam się z naszą koordynatorką warszawskiej grupy, że się spotkamy na mieście, dosłownie w przelocie, i jej to oddam. Udało się w sobotę, pierwszego kwietnia. Jak to na Prima Aprilis, nie obyło się bez niespodzianki. Myśmy nawet nie żartowały, ale czerstwy dowcip wyciął samochód, który raczył się rozkraczyć po drodze, i godzinę spotkania trzeba było przesunąć na wieczór. Tak więc całkiem na serio zapasy naszej grupy urosły o czternaście czapeczek, cztery duże rożki i dwa maleńkie.


To są rożki skończone w ostatnim momencie, i czapeczka dorobiona wieczorem
Przy okazji od jednej z koleżanek z grupy na Fejsie nauczyłam się nowego ściegu, którym zrobiłam tę ostatnią czapeczkę. Liczba oczek podzielna przez 4 + 2 brzegowe. Można dać 26, 30, 34, 38 albo 42. Najpierw robimy 2 cm ściągacza, potem według Youtube'a: Wzory na drutach - pajęczyna, i tym ściegiem robimy dalsze 6-7 cm, zresztą dobrze jest ocenić na oko, czy już dosyć. Czapeczka musi być stosunkowo głęboka, trzeba też pamiętać, aby na początku roboty luźno nabierać oczka, aby była rozciągliwa. Pod koniec dwa razy robimy zbieranie oczek: przerabiamy cały rządek zbierając po dwa oczka na prawo, potem rząd lewymi, znowu cały rząd po dwa oczka razem na prawo, rząd lewych, i kończymy: ucinamy nić na 20-30 cm, przewlekamy przez oczka z druta i ściągamy, a potem zszywamy boki czapeczki. Do tego pompon na widelcu i gotowe.

W tej chwili w pudełku czekają już dwie nowe czapeczki, a na drutach rosną dwa rożki: mały kwadratowy, i większy z kieszenią. Znowu ugrzęzłam. Jak ja nie cierpię nabierania oczek na boku dzianiny. Zawsze się omylę o jedno-dwa oczka, muszę pruć i nabierać jeszcze raz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz