sobota, 17 grudnia 2016

Mydlenie na cztery ręce

Wkrótce po zjeździe w Ustroniu zaprosiła mnie na mydlenie koleżanka. Były pogaduchy, było mydło, ja robiłam za starszą wiedźmę i mieszałam w kotłach. Sporo nam tego wyszło, nie ma to jak dwie pary rąk do pracy. Podzieliłyśmy się urobkiem, część zabrałam w foremce do domu, jeszcze po drodze zaliczając zebranie rodziców. Mimo wszystko dowiozłam mydlaną masę bez przeszkód do domu, nic mi się nie wylało, wszystko zestaliło się pięknie, i wspaniale pachnie. Mam z tej imprezy kilka zdjęć - wszystkie robiła koleżanka :) Ja jako kosmitka:

Odważanie wodorotlenku. Raczej nie chciałabym, żeby jakaś granulka mnie dotknęła.
Tłuszcze na wadze
Robi się masa mydlana, ług najwyraźniej dopiero co został wlany do tłuszczy
Nalewanie masy do foremek
 Następnego dnia, już beze mnie, odbyło się wyjmowanie mydeł z foremek i krojenie tych z dużych forem. Jestem zachwycona zdjęciami. Nawet nie przypuszczałam, że wyjdzie z tego taka smakowita taca z ciastkami:




Prezenty na Święta jak znalazł!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz