czwartek, 27 grudnia 2018

Przegląd włóczek na czapeczki

Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, żeby napisać o włóczkach, z jakich robię czapeczki. Jest to moja absolutnie prywatna i subiektywna ocena, każdy może mieć inne zdanie. Niewykluczone, że będę stopniowo ten post rozbudowywać i poszerzać o kolejne nazwy, w miarę, jak będą mi wpadać w ręce kolejne marki, albo jak będę wśród robótkowych szpargałów odnajdywać etykietki takich, o których zdążyłam zapomnieć.


  • Nako Baby Angel. Mam do niej sentyment. Od tej włóczki rozpoczęła się moja przygoda z Tęczowym Kocykiem. Zrobiłam z niej sporo rożków i czapeczek. W tej chwili znika z rynku, gdzieniegdzie mają pojedyncze motki. Całkiem miła, a przede wszystkim miała cudowne cieniowane kolory, bardzo delikatne i z łagodnymi przejściami.
  • Dora - niby nie jest specjalnie dla dzieci, ale w dotyku całkiem miła i gładka, stosunkowo gruba. Staram się, aby żadna z moich włóczek nie była grubsza, niż 250 m / 100 g.  
  • Alize Sekerim Bebe - cienka włóczka, dobra na malutkie czapeczki, w ładnych kolorach, od pastelowych do bardzo żywych, przyjemna w dotyku. Lubię ją. 
  • Alize Baby Best Batik - cudo! Piękne, czyste kolory, całkiem przyzwoite cieniowanie, choć nie gładkie, a "schodkami", w kolejnych odcieniach. A przede wszystkim jest z dodatkiem bambusa. Cudowna w dotyku! Jest grubsza od Sekerim Bebe, więc najmniejsze rozmiary chyba wyjdą z niej za ciężkie, ale do tych trochę większych po prostu ją kocham. 
  • Alize Baby Best - dopiero mam na celowniku. Jest jednokolorowa i wydaje mi się, że da się ładnie skompletować z tymi cieniowanymi.
  • Red Heart Baby 185 - przyjemna, cienka włóczka, dobra na najmniejsze czapeczki (i na większe rzecz jasna też). Szkoda, że jest niewiele kolorów. Kupiłam sobie wszystkie cieniowane i pstrokate, choć w tej chwili stwierdzam, że najbardziej mi leży różowy w kropeczki i ten jasnotęczowy. Przy pozostałych trzeba mądrze dobierać kolory pomponów, żeby tworzyły sensowną całość.
  • Nako Ninni Bebe - miałam białą i żółtą. Kolory nie były tak czyste jak bym chciała, ale w dotyku jest przemiła, bardzo mięciutka. Jest cienka, nadaje się na najmniejsze czapeczki. 
  • Nako Bonbon - w porównaniu z innymi, które mam, jest najbardziej chropowata w dotyku. Robiłam z niej, ale resztę zamierzam zużyć na pomponiki.
  • Madame Tricote Sweet Baby - jest cieniowana, w dużych, bardzo luźno zwiniętych motkach. Bardzo miękka, ale też mam wrażenie, że "pomęczona" może się łatwo zbić i stracić puchatość. Jeden z motków zwinęłam w kłębek, jak mi się rozlazł, i chyba zrobiłam to za mocno. Włóczka wyraźnie zrobiła się cieńsza. Na Tęczowy Kocyk trzeba bardzo uważnie wybierać kolory, bo zestawienia są może dziecięce, ale niekoniecznie niemowlęce. Przejścia kolorów są ostre, bez cieniowania. Na czapeczki to nie najlepszy wybór, prędzej na rożki czy kocyki.
  • Schachenmayr Bravo Color - wybrałam sobie motek w niebiesko-morskich odcieniach, głównie na pompony. Zrobiłam jednak z niego kilka czapeczek, i całkiem nieźle to wypadło. Akurat ten kolor nie jest tak pstrokaty jak inne tej marki, jest niezbyt ciemny i w sumie dość stonowany. Z białym pomponem wychodzi to całkiem nieźle. W dotyku też nie jest zły, choć taka Sweet Baby jest od niego miększa. Na większe czapeczki moim zdaniem w porządku.
Do tego wszystkiego - bambusowe druty na żyłce. Używam rozmiaru 3, ale zamierzam zaopatrzyć się w 2 i 2,5, dla odmiany pończosznicze. Dlaczego? Dlatego, że są leciutkie i krótkie. Dam korki na końcach, wezmę po dwa, i będę robić jak na normalnych drutach. To są tak maleńkie prace, że ten system powinien się sprawdzić. Robienie czapeczek na dużych drutach to męka.

No i nie powstrzymam się, a co! Mój ulubiony sklep, do którego mam sentyment, to Craft & Haft. Od nich kupiłam pierwsze włóczki na tęczowe rożki, i dotąd tam wracam. Zawsze mam w czym wybierać.

sobota, 15 grudnia 2018

Seryjna produkcja pomponów

Mam do zrobienia na szybko większą ilość czapeczek z pomponami. Zwykle robię na widelcu, do większych przydają mi się szablony kupione kiedyś w Biedronce, ale trzydzieści pomponów to zdecydowanie za dużo i za długo tymi metodami. Zresztą góra po dwudziestu narobiłabym sobie bąbli na palcach.


Przypomniałam sobie pomysł, który widziałam gdzieś w odmętach Internetu, jak robić większe ilości pomponów. Do tego potrzebna jest jakaś rama: może być odpowiednie oparcie krzesła, rama od obrazka (najlepiej bez szybki), a ja po namyśle wyciągnęłam moje stare szkolne liczydła.

Robi się to tak: najpierw należy ramkę na grubo omotać włóczką na pompon. Im grubiej, tym lepiej. Ja na razie chyba mimo starań nawijam trochę za mało, choć w sumie i tak fajnie to wychodzi.


Następnie przewiązujemy nasz nawój nicią czy włóczką co kilka centymetrów, zależy, jak duże pompony chcemy uzyskać. Staram się, aby to było związane naprawdę solidnie, żeby potem włókienka nie próbowały z pomponów uciekać. Używam podwójnej włóczki, bo pojedyncza potrafi pęknąć, i ściskam nawój jak mocno dam radę.


Następnie przecinam nici pośrodku między przewiązaniami. Po drugiej stronie ramki robię to samo.


Tak to się przedstawia po zdjęciu z ramki. Oczywiście, jeśli tylko odległości na to pozwalają, przewiązuję w połowie te długie odcinki, które były na bokach ramki.


Teraz mogę już poodcinać resztę pomponów. Pilnuję, aby nie przeciąć nici, którymi są przewiązane, bo przydadzą mi się przy mocowaniu do czapeczek.


 Takie świeżo poodcinane pompony przypominają klepsydry.


Należy je poczochrać i pobawić się we fryzjera, żeby zrobić z nich kształtne kulki.


I już można przymierzać do czapeczek.