niedziela, 17 maja 2015

Dajcie jej dom!

Post z konieczności.

Od wczoraj mój balkon okupuje Zuzia, łaciata mamusia Stokrotki i Sasanki. Śliczna trikolorka z wielkimi, żółtymi oczami. Została wysterylizowana na przełomie marca i kwietnia (znowu była kotna, a kocięta bez szans na przeżycie w tych temperaturach). Przetrzymali ją w lecznicy chyba dwa tygodnie, aż doszła do siebie na tyle, że nie strach ją było wypuścić na dwór. Jakiś czas trzymała się ode mnie z daleka, myślałam nawet, że w ogóle przeniosła się gdzie indziej po nieprzyjemnych przejściach. W końcu na sterylkę została ujęta podstępem u mnie w mieszkaniu - do środka zwabiły ją dzieci na godzinę przed wizytą pani z TOZ, która już wiozła klatkę-łapkę. Daliśmy kocicy posiedzieć pod brzegiem kanapy i uspokoić się, bo po chwili prosiła, aby ją wypuścić. A pani z TOZ-u przyszła, uklękła przy niej, zagadała, zakiciała, i już kocica ujęta wprawną ręką za fałdę na karku, z rozcapierzonymi łapami, ładowana była do transportera. Sądziłam, że tego stresu i ujmy na honorze kotka nie zapomni.

 Jednak nie uciekła z osiedla. Kręciła się trochę po balkonach sąsiedniego bloku, ale zaglądała i do mnie. Dostawała chrupek i szła sobie. A tu wczoraj coś się stało, chyba jakaś decyzja w kociej głowie zapadła czy jak. JA TU BĘDĘ MIESZKAĆ! PROSZĘ MNIE WPUŚCIĆ!

No i mam na balkonie to stworzenie. Rozmruczane, śliczne, spragnione pieszczot, miauczące do nas przez uchylone okno. Nie odważa się wejść do domu, ale też i moja rodzina, i kocie stado jest przeciwko nowemu kotu w domu. Jakiś dom dla tej pieszczochy musi się jednak znaleźć, i to jest teraz moja idee fixe. 

DOMEK DLA ZUZI, NAJLEPSZY I NATYCHMIAST!

Co ja mogę o niej powiedzieć: 

Sterylizacja - tak. 
Kocie choroby - jeszcze nie wiem. Wygląda na to, że muszę jakoś dostarczyć tę gwiazdę do weta na testy. Jeszcze nie wiem do końca jakie i za ile. Na oko jest zdrowa, futro gęste i piękne, je z apetytem. 
Stosunek do psów - no, wolne żarty, lepiej niech przed nimi ucieka, dokąd nie znajdzie się w domu. Czyli nie wiem. 
Stosunek do innych kotów - z moimi futrami się nie lubi, wyją i fukają na siebie. Wiadomo, Zuźka walczy o swoje, nie czas na sentymenty. Znowu nie wiem, jakby to wyglądało po stopniowym, mądrym wprowadzeniu w stado. 
Stosunek do kuwety - mam powody aby przypuszczać, że była domową kotką, więc jestem dobrej myśli. 
Stosunek do ludzi - aaaaabsolutnie pozytywny! 

Udostępniajcie, może znajdzie się wymarzony dom. Dogadamy się w komentarzach albo na mail. 
Najlepiej, jeśli dom byłby w Warszawie. 


"No, wpuścisz mnie wreszcie, czy nie? Miau!"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz