poniedziałek, 25 września 2017

Różowe mydełko różane

Pierwsze z lipcowych mydeł to było mydło z różanym zapachem (Avicenna Oils). Olejek zapachowy, nie eteryczny tym razem, bo eteryczny różany to mercedes. Kosztuje krocie i dostaje się go w maciupeńkich fioleczkach. Nie mam go dotąd. Zamarzyło mi się, że zrobię mydło różane w delikatnym różowym kolorze, z paskami białej masy. Miałam zapach, miałam różową mikę, wszelkie składniki i moce przerobowe, cóż stało na przeszkodzie?

Namieszałam od serca: 467 g maceratu z rukiewnika i kwiatu bzu czarnego na rzepaku, 85 g oliwy z wytłoczyn, 250 g kokosa, 175 g masła shea i 125 g masła kakaowego, do tego 330 g wody i 142 g NaOH. Do masy dałam po łyżce soli i cukru. W sumie powinnam dać sól do wody na ług, a cukier rozpuścić choć w odrobinie wody, tak myślę sobie teraz, bo peeling solny w mydle to nie zawsze jest fajna sprawa, ale zobaczymy.

Masa dosyć długo była płynna, może z powodu dosyć niskiej temperatury łączenia. Podzieliłam ją na dwa i do jednej części dałam łyżkę różowej miki (za dużo!!!), a do drugiej łyżkę najnowszej zdobyczy ze sklepu zielarskiego, czyli glinki białej. Jedno i drugie starannie rozbełtałam najpierw w odrobinie oleju. Mika różowa była, no, intensywnie różowa. Nawet bardzo intensywnie. A glinka biała... zielona. Burozielona. Może się zmieni po zmydleniu - pomyślałam, i dodałam do masy. Masa także zrobiła się zielona. Wylałam masę do formy w przekładaniec: różowa warstwa - biała... yyy, zielona warstwa, różowa, zielona, różowa, zielona, spróbowałam zastosować patent z przesypywaniem efektowną warstewką węgla aktywnego, ale coś to nie wyszło za pierwszym razem i dałam spokój. Po wierzchu posypałam pomarańczową grubą solą dla ozdoby.

Biała glinka pozostała zielona nawet po zmydleniu.

Zapach różany jest dość słaby. Kolory mocne. Romantyka umiarkowana.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz