Mam rozgrzebane dwie prace na drutach, pomijając dwa hafty, które po prostu leżą jako ufoki, i znowu namotałam. No bo tak: nasiedziałam się przy kompie i jeszcze nasiedzę, jest coś do roboty. Czasem trzeba zmienić pozycję. Czasem też jedzie się autobusem i kompa się ze sobą nie weźmie, a ręce swędzą. Na drutach cierpliwie ciągnę robótkę już czas jakiś, przyrasta wolno, ale przyrasta. Zastanawiałam się, jak dalej pociągnąć tę chustę: czy zrobić taką od A do Z gładką, czy jednak dać jakiś wzorek, ażurek czy ząbki. Podpytywałam dziewczyn o wzory, ale w końcu przejrzałam posiadane książki w poszukiwaniu niewielkiego wzorku na brzeg. Coś tam znalazłam w starej książce:
Zresztą myślę, że jeszcze nie pora kończyć chustę, i zamierzam dorobić jeszcze kilka rzędów, a potem zobaczę.
Ale w tej książce są serwetki szydełkowe, takie z cienkiej nici... i serwetki na drutach...
A z Ustronia przywiozłam nadliczbowy kordonek, żeby go obadać...
I w ogóle mam różne kordonki...
No i czuję się jak kot, który wpadł do pańcinego kosza z motkami. Mrrrr.
Ciąg dalszy nastąpi.
Świetne serweteczki! Zawsze widziałam obrabiane płócienko, po raz pierwszy widzę filc, i muszę Ci powiedzieć że wygląda to wspaniale! Są takie radosne, kolorowe, aż się gębucha do nich uśmiecha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszko:)
I praktyczne, zabezpieczą przed temperaturą powierzchnię stołu.
OdpowiedzUsuńDzięki :) Nie zastanawiałam się nad takim akurat przeznaczeniem filcu. To malutkie krążki, o średnicy może 4-5 cm. Akurat, żeby przetestować i porównać nici. Kto wie, gdyby ten filc złożyć na dwa albo trzy...
OdpowiedzUsuń