piątek, 21 listopada 2014

Robótki zakoconej

Przez te kociaki jestem niewyspana, zdezorganizowana i różne rzeczy idą w poprzek, ale coś tam się pomalutku robi. Pierwsza rzecz i konieczna to był pokrowiec na termofor. Teraz mam termofor własny, ale przez dobry tydzień używałam pożyczonego od sąsiada. Wreszcie mogłam go odłożyć na bok i wyprać pokrowiec, poplamiony przez koty ze wszystkich stron. Cóż, źle oceniłam tkaninę. Wrzuciłam w 60 stopni i się skurczyła. Bardzo. Pozostało zrobić nowy worek z flanelki. Przecież nie oddam wybrakowanego termofora. Szyłam w ręce, ale sprawnie poszło. Przydały się wskazówki z kursu kota-klamkowca.


A poza tym czasem coś tam się dzióbnie. Tu krzyżyk, tam krzyżyk, parę pętelek w autobusie czy w metrze, i jakoś to idzie do przodu. Trzy prace na przemian: dwa hafty i chustka obrębiana pętelkami. Niewiele przybywa, ale dobre i to.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz