sobota, 13 października 2012

O szyby deszcz dzwoni...

Porobiłam ostatnio trochę deszczowych bransoletek. Szare, szklane, i ciemnoróżowe jak jesienne owocki na gałązkach. Nie wiem dlaczego akurat ten kolor mi się sam jakoś wyjął z pudełka. Bo kontrastuje? Bo weselszy niż zbrązowiała czerwień? A może kojarzy mi się z trzmieliną? Gdy w nadrzecznych zaroślach pierwszy raz zobaczyłam jesienią owoce trzmieliny, nie miałam pojęcia co to jest, ale ogromnie mi się spodobały. Takie nietypowe, jak dziwaczny kwiatek. I ładne, bardzo ładne i kolorowe.

Swoją drogą nie wiem jak z nią jest. Ja myślałam, że trująca, a tu proszę, ktoś twierdzi, że można robić syropki na różne boleści:
http://rozanski.li/?p=127

Teraz akurat byłaby pora na trzmielinę... Ale nie, nie ruszę jej. Za mało jest jej dookoła. Ja bym sobie zrobiła dobrze, a krzaczory zostałyby takie smutne i szare. Niech już sobie te śliczne owocki wiszą. Zjedzą je zimą głodne ptaki.




Tu, na tych zdjęciach, to nie trzmielina, to berberys. Tego akurat dookoła nie brak. A na trzecim zdjęciu gałązki mięty.

2 komentarze:

  1. Fajne robisz te ozdoby z koralików. Niewiedzieć dlaczego bardzo lubie bransoletki. Sama czasem też próbuję nawlekać koraliki ale nie TAK jak Ty to robisz. To juz wyższa szkoła jazdy jak dla mnie ;-)
    Berberys - czy Ty jesteś może ogrodnikiem, botanikiem? Szkoda, że dla mnie to poprostu krzaczek, bo ładnie się nazywa. Chociaż...berry z ang. to jagoda. Codziennie mijam taki piękny żywopłocik z tych berberys'ow.
    Promyki ślę.

    OdpowiedzUsuń
  2. VanGugi, dziękuję! :) Ja tych koralików nie nawlekam, ja je naszywam.

    Przyrodę po prostu lubię, i wyniosłam zamiłowanie z domu. Sporo gatunków rozróżniam, choć to nie jest głęboka wiedza, szczególnie jeśli chodzi o to, co się teraz sadzi po parkach i ogrodach. Wiele jest obcych gatunków, nawet bez polskiej nazwy.
    Nazwa "berberys" wzięła się podobno ze średniowiecznej łaciny, od "barbaris". Po angielsku mówi się "berberis" albo "barberry", przy czym to drugie wzięło się z ludowego skojarzenia końcówki z "berry" (tyle według "Oxford Dictionary of English"). I podobno z tego się kiedyś robiło przetwory, ale nie mam odwagi eksperymentować, bo niesprawdzone jagody bywają trujące.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń