To po kolei: pierwszy motek, za jaki złapałam przed rokiem po powrocie z Ustronia, był w kolorach różu i, beżu i lekko zielonkawego błękitu:
Moherek i kotek, to się nieźle komponuje. Topcio potwierdza. |
Młoda od razu zażyczyła sobie drugą taką, i wybrała kolory:
Porównanie :) |
Dalej były takie dwie, które robiłam niemal jednocześnie. To znaczy zaczęłam od tej w bardzo żywych kolorach, ale przemyślałam sprawę, przełożyłam ją na zapasowe druty, a zamiast niej zrobiłam spokojniejszą, jak mglista jesień. Ta była dla mamy:
Okazuje się, że nie zrobiłam zdjęcia gotowej chusty. No, cóż. |
A teraz na drutach siedzi ostatni już, szósty motek. Kolory dość odważnie zestawione, i pewnie właśnie dlatego ta chusta będzie znowu dla mojej córeczki, która już się cieszy. Zdjęcie mam tylko robocze, z dzisiejszego, bardzo pochmurnego ranka. W słońcu wyjdą prawdziwe kolory, nie tak przeniebieszczone. Mam nadzieję na poprawę pogody, jak wreszcie ją skończę, a zostało mi już niewiele rzędów.
Przepiękne sa!!! Podziwiam :)
OdpowiedzUsuń