środa, 17 czerwca 2015

Znowu koraliki

Zapędziłam się w puncetto tak bardzo, że w kąt poszły wszystkie inne prace. Tu już trzeba o Krasnymstawie myśleć, powojować z pętelkowymi kwiatkami, a ja ściuboliłam kolejne wzory. Zdążyłam opanować pajączki...



i zaczęłam kolejny wzór, romby. Tak to się na razie przedstawia:




a romby muszę dokończyć kiedy indziej. Może dopiero w Krasnymstawie? Byłam już troszeczkę zmęczona monotonią, i kiedy pojawiła się nagła potrzeba, przerzuciłam się znów na koraliki. Fundacja Kotów z Grochowa nagle dostała pod opiekę stado kotów dokarmianych przez bezdomną panią Anię na Okęciu. Jedno małe zgłoszenie, i okazało się, że problem przerasta ich siły i możliwości. Kotów jest około pięćdziesięciu, w tym kociaki sztuka w sztukę chore na koci katar, kotki niesterylizowane, całe rzesze kociąt do tej pory gdzieś przepadały, czyli pewnie wymierały na wszelkie choroby, o ile coś ich nie zjadło. Dla samej pani Ani też kobiety z fundacji organizowały pomoc, na ile jest ona możliwa w jej sytuacji. Gdy pojawił się pomysł zorganizowania bazarku na wsparcie akcji, postanowiłam dorzucić to i owo. No i naściuboliłam :)





Było tego jeszcze trochę. Przekazałam, bazarek ruszył przedwczoraj... i... no cóż, na razie są chętni na różne rzeczy, ale nie te. A ja robię dalej. W końcu są i inne potrzeby. Na przykład córce urwała się zawieszka koralikowa na futerał od fletu. To była taka tęczowa rozgwiazda, jej własnego projektu. Robię drugą, tym razem w szafirowo-turkusowych odcieniach. Jak skończę, pokażę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz