Jakiś czas temu (no, chyba z pół roku!) zrobiłam drugą porcję mydła kasztanowego. Poprzednie, w sumie całkiem udane, było kompletnie pozbawione zapachu. To chyba dobrze, bo na samym początku pachniało niezbyt ciekawie. Na dodatek narobiłam sobie bąbli na rękach obierając kasztany. Ich skórki są twarde. Tym razem nie chciałam się tak narażać.
Postąpiłam więc odwrotnie niż poprzednio: garść kasztanów zalałam odrobiną wody i ugotowałam na miękko, a potem starłam wraz ze skórkami na małych oczkach tarki, porządnie rozdrobniłam blenderem podlawszy wodą, w której gotowały się kasztany, i tak uzyskaną masę dodawałam do budyniu. Przygotowałam sobie też olejki eteryczne (rozmaryn, lawenda, drzewo herbaciane, trochę pichtowego - w sumie co mi tam w ręce wpadło).
Do masy poszło 300 g oleju kokosowego, 500 g oliwy pomace, 100 g masła shea i 100 g oleju palmowego. Zażyczyłam sobie 7% przetłuszczenia, z czego wyszło mi 138 g NaOH.
Było to typowe mydło metodą na zimno: wodorotlenek rozmieszałam w wodzie (200 g), tłuszcze podgrzałam i zmieszałam, i kiedy ług i oleje miały ok. 40 stopni ciepła, zrobiłam budyń. Dodałam do niego potem 150 g pulpy kasztanowej i olejki eteryczne, i tak przygotowaną masę wylałam do formy.
Zapisałam sobie, żeby uważać na żelowanie. Ta masa raczej niezbyt się nadaje do podgrzewania w piekarniku, bo mogłaby przegrzać się i wykipieć z formy. U mnie zachowała się całkiem przyzwoicie. Następnego dnia pokroiłam ją na takie pstrokate mydełka:
No i znowu muszę coś dopracować następnym razem. Przy kolejnej powtórce przetrę tę pulpę przez jakieś niezbyt gęste sitko. Aż się zmartwiłam, że te kawałki skórki są aż tak duże, mydło może dookoła nich jełczeć, będą drapać przy myciu albo coś. No ale pół roku upłynęło, a mydła ani nie jełczeją, ani nie drapią. Skórki na szczęście zmiękły. W ogóle bardzo przyjemnie mydełko wyszło. Ładnie się pieni, jest miłe dla skóry. Pachnie lekko olejkiem z drzewa herbacianego. Inne zapachy zanikły.
Właśnie przygotowuje się do zrobienia takiego mydełka i mam pytanie czy odejmowałaś ilość wody dodawanej na rzecz pulpy z kasztanów?
OdpowiedzUsuńDziekuje Ci bardzo za opisanie swojej pracy z mydłem kasztanowym, juz nur moge sie doczekac jak bede zrobic własnorecznie, Twoje wskazuwki sa dlamnie bardzo cenne, bestem poczontkujacym mydlarzem, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń