poniedziałek, 16 kwietnia 2018

O tym, że buraki nie nadają się do mydła

Co jakiś czas ktoś z mydlarzy - zwykle młodszych - wpada na pomysł, że chce mieć ładny, czerwony kolorek w mydle. Albo różowy, albo fioletowy. Dodaje wtedy sok z buraków, sok z wiśni, macerat różany, przetarte różane płatki, wodę po czerwonej kapuście. Tyle dobra, tyle koloru, i co? I nic. Wszystko to znika. Pamiętam nawet jedno mydło, do którego ktoś wsypał drobno zmielonych suszonych buraków. Troszkę różu zachowało się tam w najgrubszych płatkach. Podobno jednak i to po pewnym czasie zbrązowiało.

Winne są tu barwniki występujące we wszystkich tych warzywach i bardzo wielu kwiatach. Jeśli kolor jest czerwono-różowy, fioletowy lub niebieski, będą to antocyjany, w burakach betanina, i pewnie jeszcze garść podobnych związków, które łączy jedno - są wrażliwe na odczyn. W kwasach robią się czerwone i różowe, natomiast im dalej w zasady, będą się zmieniać od fioletu przez kolor niebieski i zielony, do nieciekawego brązu.

Świetne eksperymenty z kolorami można przeprowadzić na wodzie od gotowania czerwonej kapusty. To jedna z moich ulubionych jarzynek do obiadu: kapustę szatkuję np. na tarce od mizerii, wrzucam na kilka minutek do wrzątku, aby nieco zmiękła (ma nadal chrupać, ale nie być surowa), potem odcedzam, dodaję posiekaną cebulkę, trochę oleju, i porządnie doprawiam solą, cukrem i kwaskiem cytrynowym, aby smak był wyrazisty. Zwykle po kwadransie okazuje się, że przyprawy wsiąkły i trzeba poprawiać, ale warto pokombinować, bo to wychodzi bardzo smacznie.

Woda po gotowaniu kapusty jest ciemnofioletowa, bardzo ładna. Można rozlać ją do szklanek i bawić się, dosypując tego czy tamtego i sprawdzając, jaki kolor nam z tego wyjdzie. Ja uzyskałam taki efekt:


Co tu pododawałam? Idąc od lewej:

  • 30 ml octu
  • pół łyżeczki kwasku cytrynowego
  • nic
  • trochę płynu do naczyń i mydła potasowego
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej

 

Nie zrobiłam dwóch rzeczy: po pierwsze, nie pomierzyłam tego papierkiem lakmusowym. Trochę szkoda, że przyszło mi to do głowy już po fakcie. Pewnie winien pośpiech i sto jeden domowych prac, które właśnie miałam do zrobienia. Po drugie, nie dodałam do żadnej szklanki NaOH. Miałam ochotę, ale brakowało mi drugiej pary rąk, żeby przypilnować, aby nie wlazły w to koty. No i trochę strach nosić takie paskudztwo przez całe mieszkanie. Mydlarskie eksperymenty robię w kuchni.

Jaki z tego wniosek? Ano, na czerwoną kapustę, buraki, różę, hibiskusa, chabry w mydle nie ma co liczyć. Kolor, który w sodzie oczyszczonej jest zielonkawy, w NaOH po prostu spali się na nijaki brąz. Nie będzie ani czerwieni, ani kobaltu, i już. Zamiast tego, należy kupić w sklepie zielarskim torebkę korzenia rzewienia (czyli rabarbaru), albo wykopać sobie korzeń rdestowca. Akurat jest na niego pora, bo najlepiej robić to teraz w kwietniu albo jesienią.

Modra kapusta woli bardziej umiarkowane pH.


Nie pohamuję się - muszę dodać te niezapominajki. Jak na dłoni widać w nich zmiany odczynu:

(Źródło: http://wolsztyn.naszemiasto.pl/artykul/nie-zapomnij-o-mnie-czyli-swieto-polskiej-niezapominajki,3384481,artgal,t,id,tm.html)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz