sobota, 25 kwietnia 2015

Wymianka wielkanocna

Brałam udział w kolejnej wymiance wiosenno-wielkanocnej. Wymieniamy się w kole, pierwsza wysyła drugiej, druga trzeciej i tak dalej, ostatnia pierwszej. I tak otrzymałam piękny prezent od Bernadety: 




 Mamy po kolej frywolitkę, karczocha (zając), koraliki i cekiny utykane na szpilkach, jajko owijane sznurkiem i muliną - to z tymi kwiatuszkami i koronką, i całą masę przepięknych quillingowych drobiazgów. No i makramową bransoletkę z kolczykami do kompletu :) 

Sama nie wiem, co najfajniejsze. Zając jest słodki, tak mu te ząbki i wąsiki sterczą. Białe jajko w kwiatki jest takie eleganckie. I ta różyczka na wisiorku, cudeńko. 

Bernadeta, dziękuję!

Ja z kolei zamotałam się strasznie. Wybrałam sobie haft z jednej z ukraińskich gazetek, i go nie doceniłam. Przestrzeliłam się z wielkością chyba. Czas mijał, a ja tak haftowałam i haftowałam. Było już po terminie, kiedy wreszcie mogłam zabrać się za obrębianie. I tutaj też wyszło inaczej niż planowałam na początku, bo chciałam tak minimalistycznie obrębić rządkiem krzyżyków czy czegoś, wysnuć nitki i zostawić frędzelki, ale ktoś mnie zniechęcił, że to się będzie kosmacić i w ogóle straci kształt. Wobec tego trzeba zrobić to porządnie, z podwinięciem i mereżką dookoła. Przeprosiłam się z materiałami od Oksany Jacykiw z kursu w Ustroniu, pół dnia chodziłam dookoła tego zastanawiając się, czy w ogóle mi to wyjdzie, ale wreszcie zrobiłam i nawet nie jest źle. 

Do tego już prostsze rzeczy: jakieś biżu i trochę pętelek. 

Dwa tygodnie zwłoki. Ech, Piwonia...
 




sobota, 4 kwietnia 2015

Z pamiętnika administratora

Taka sytuacja: kameralne forum, które lubię i cenię, od dłuższego czasu cokolwiek zaniedbane, z najazdem botów i różnymi technicznymi problemami. Udało się doprosić o uprawnienia, aby porobić niezbędne porządki. Trochę to trwało, chwilami traciłam nadzieję, że się uda, ale - jest.

Dzień pierwszy: O. Ojej. Nareszcie. Nie wierzę. Muszę sobie popatrzeć. W co tu się da kliknąć, żeby wszystko nie wyleciało w powietrze?

Dzień drugi: wchodzę w panele i przeglądam zakładkę po zakładce. Bardzo staram się w nic nie kliknąć, bo zepsuć łatwo, a naprawić trudno.

Dzień trzeci: już wiem, gdzie się zarządza użytkownikami. Mamma mia, jak to wszystko ogarnąć? Te hordy botów, te nicki w stylu 0m8HGOIEkks$C. Na szczęście jest osobna zakładka na Validating, którzy zarejestrowali się na forum, ale bez zatwierdzenia przez admina nie mogą pisać w tematach. Czyli - spamować. Oj, pamiętam kilka akcji, gdzie moderatorki dwoiły się i troiły, aby wytłuc setkę postów reklamujących jakieś podejrzane niebieskie pastylki z podejrzanej apteki, albo słodkie kotki tanio. Ile tego jest? Jeśli dobrze pamiętam, 80 stron po 75 osobników. W tej hordzie pewnie parę żywych osób, więc nie mogę ciąć jak leci.

Dzień czwarty: wczoraj próbnie zrobiłam kilka stron, dziś jadę na całego. Stawiam ptaszki przy kolejnych botach na jednej stronie, drugiej, trzeciej... O, już wiem, mogę wreszcie spełnić moje marzenie niedościgłe: jak ból zęba, jak wrzód na eee... kolanie, wracał twór o nazwie Hedroanda. Oraz parę innych charakterystycznych na tyle, że dało się zapamiętać nazwy. Gaimargaile, i taki trzeci, ojej, jak mu było. I ja je teraz mogę wyciąć! Usunąć! I nie oglądać więcej na oczy! Sprawdzam datę rejestracji Hedroandy. W sumie jestem blisko. Nie będę sobie psuć zabawy. Strona po stronie, dojdę do celu. I wreszcie mogę uroczyście kliknąć w klawisz "Usuń"! Ręka już trochę boli od tego klikania.

Dzień piąty: dowiedziałam się, jak to zrobić, żeby od razu postawić ptaszki przy wszystkich użyszkodnikach na stronie. To przyspiesza sprawę i odciąża rękę. Klikam tylko tam, gdzie widzę człowieka.

Dzień szósty: czysto! W Validating mam tylko ludzi. Co z nimi zrobić? Część to osoby, które całkiem celowo i na poważnie chciały do nas dołączyć. Czy wrócą, skoro natknęły się na kłopoty? Nie wiem. Na razie przeglądam użytkowników, którzy zarejestrowali się dawno, nic nie pisali i nie zajrzeli od ponad roku. Regulamin forum każe usuwać. Usuwam. Mogłabym hurtem przez funkcję "prune", ale boję się. Jeden źle ustawiony warunek i wyrzucę zacne koleżanki i kolegów. Robię to po kolei, choć jest to znacznie bardziej uciążliwe niż przy Validating.

Dzień siódmy i ósmy: skończone. Przeglądam jeszcze pozostałych użytkowników. Nawet tam zdarzają się ewidentne boty. Jest parę nicków, które wyglądają dosyć podejrzanie, ale nie dowiem się, co one za jedne, bo jeden z felerów forum jest taki, że nie mam jak podejrzeć ich postów. To techniczna sprawa, a coraz bardziej przekonuję się, że do tego nie mam uprawnień. Zatwierdzam do kompletu wszystkich Validating. Jeśli nie pojawią się z powrotem, to cóż - za jakiś czas znowu zrobię czyszczenie. I tak jestem znacznie mniej surowa, niż przewiduje regulamin. Mam własne zdanie na temat sensu usuwania nieaktywnych.

Dzień dziewiąty - piętnasty: jak tu pusto, czysto i miło. Jak tu nieruchomo. Jak tu... nudno. Żaden vDI*TkjflC0 z kolegą svwelijSE nie pałęta mi się po liście obecnych na forum. Nie mówiąc o Hedroandzie. Codziennie zaglądam do Validating. Nie ma już takiego najazdu jak w 2013 roku, bo trzy czwarte botów było zarejestrowanych właśnie wtedy. Przez zasieki przedzierają się trzy sztuki. Nakładam bany (jaka to przyjemność!) i kasuję szkodniki. Ale jest tez człowiek, a potem drugi! No, nareszcie.

Dzień dwudziesty: usunęłam bota. Zatwierdziłam człowieka. Jestem adminem od kubła i szczoty, czyli konserwatorem powierzchni płaskich, czyli sprzątaczką.

Forum żyje.