Taka sytuacja: kameralne forum, które lubię i cenię, od dłuższego czasu cokolwiek zaniedbane, z najazdem botów i różnymi technicznymi problemami. Udało się doprosić o uprawnienia, aby porobić niezbędne porządki. Trochę to trwało, chwilami traciłam nadzieję, że się uda, ale - jest.
Dzień pierwszy: O. Ojej. Nareszcie. Nie wierzę. Muszę sobie popatrzeć. W co tu się da kliknąć, żeby wszystko nie wyleciało w powietrze?
Dzień drugi: wchodzę w panele i przeglądam zakładkę po zakładce. Bardzo staram się w nic nie kliknąć, bo zepsuć łatwo, a naprawić trudno.
Dzień trzeci: już wiem, gdzie się zarządza użytkownikami. Mamma mia, jak to wszystko ogarnąć? Te hordy botów, te nicki w stylu 0m8HGOIEkks$C. Na szczęście jest osobna zakładka na Validating, którzy zarejestrowali się na forum, ale bez zatwierdzenia przez admina nie mogą pisać w tematach. Czyli - spamować. Oj, pamiętam kilka akcji, gdzie moderatorki dwoiły się i troiły, aby wytłuc setkę postów reklamujących jakieś podejrzane niebieskie pastylki z podejrzanej apteki, albo słodkie kotki tanio. Ile tego jest? Jeśli dobrze pamiętam, 80 stron po 75 osobników. W tej hordzie pewnie parę żywych osób, więc nie mogę ciąć jak leci.
Dzień czwarty: wczoraj próbnie zrobiłam kilka stron, dziś jadę na całego. Stawiam ptaszki przy kolejnych botach na jednej stronie, drugiej, trzeciej... O, już wiem, mogę wreszcie spełnić moje marzenie niedościgłe: jak ból zęba, jak wrzód na eee... kolanie, wracał twór o nazwie Hedroanda. Oraz parę innych charakterystycznych na tyle, że dało się zapamiętać nazwy. Gaimargaile, i taki trzeci, ojej, jak mu było. I ja je teraz mogę wyciąć! Usunąć! I nie oglądać więcej na oczy! Sprawdzam datę rejestracji Hedroandy. W sumie jestem blisko. Nie będę sobie psuć zabawy. Strona po stronie, dojdę do celu. I wreszcie mogę uroczyście kliknąć w klawisz "Usuń"! Ręka już trochę boli od tego klikania.
Dzień piąty: dowiedziałam się, jak to zrobić, żeby od razu postawić ptaszki przy wszystkich użyszkodnikach na stronie. To przyspiesza sprawę i odciąża rękę. Klikam tylko tam, gdzie widzę człowieka.
Dzień szósty: czysto! W Validating mam tylko ludzi. Co z nimi zrobić? Część to osoby, które całkiem celowo i na poważnie chciały do nas dołączyć. Czy wrócą, skoro natknęły się na kłopoty? Nie wiem. Na razie przeglądam użytkowników, którzy zarejestrowali się dawno, nic nie pisali i nie zajrzeli od ponad roku. Regulamin forum każe usuwać. Usuwam. Mogłabym hurtem przez funkcję "prune", ale boję się. Jeden źle ustawiony warunek i wyrzucę zacne koleżanki i kolegów. Robię to po kolei, choć jest to znacznie bardziej uciążliwe niż przy Validating.
Dzień siódmy i ósmy: skończone. Przeglądam jeszcze pozostałych użytkowników. Nawet tam zdarzają się ewidentne boty. Jest parę nicków, które wyglądają dosyć podejrzanie, ale nie dowiem się, co one za jedne, bo jeden z felerów forum jest taki, że nie mam jak podejrzeć ich postów. To techniczna sprawa, a coraz bardziej przekonuję się, że do tego nie mam uprawnień. Zatwierdzam do kompletu wszystkich Validating. Jeśli nie pojawią się z powrotem, to cóż - za jakiś czas znowu zrobię czyszczenie. I tak jestem znacznie mniej surowa, niż przewiduje regulamin. Mam własne zdanie na temat sensu usuwania nieaktywnych.
Dzień dziewiąty - piętnasty: jak tu pusto, czysto i miło. Jak tu nieruchomo. Jak tu... nudno. Żaden vDI*TkjflC0 z kolegą svwelijSE nie pałęta mi się po liście obecnych na forum. Nie mówiąc o Hedroandzie. Codziennie zaglądam do Validating. Nie ma już takiego najazdu jak w 2013 roku, bo trzy czwarte botów było zarejestrowanych właśnie wtedy. Przez zasieki przedzierają się trzy sztuki. Nakładam bany (jaka to przyjemność!) i kasuję szkodniki. Ale jest tez człowiek, a potem drugi! No, nareszcie.
Dzień dwudziesty: usunęłam bota. Zatwierdziłam człowieka. Jestem adminem od kubła i szczoty, czyli konserwatorem powierzchni płaskich, czyli sprzątaczką.
Forum żyje.