niedziela, 28 września 2014

Gdzieś jest taki bazar

Podobno gdzieś w Turcji jest bazar koronek. Widziałam zdjęcia. Szaleństwo absolutne. Znajoma mówiła, że działa cały rok! Cóż, znajoma jest z drugiego końca świata, trudno ją będzie dopytać o szczegóły. Myślałam, że to gdzieś w Stambule, ale teraz widzi mi się, że chodzi o Gönen, miasto w prowincji Balıkesir.

http://www.oyaceyiz.com/?Syf=18&Hbr=440441&/Oya-pazar%C4%B1nda-%C3%87ekim-Oldu
http://www.oyaceyiz.com/?product=1380879&pt=Oya+Pazar%C4%B1
 https://www.youtube.com/watch?v=oTUnbRjBca8 - obrazki z targu
https://www.youtube.com/watch?v=afK_RMTNF78 - a tu dłuższy reportaż, widać i pracę nad serwetkami, i bazar, można też się przyjrzeć samym koronkom.

Po raz kolejny też natknęłam się na link do takiej strony:

http://www.gonenoya.com/

I zrobiło mi się miło, bo coś mi się już zaczyna w tym dziwnym języku układać. A do tego całkiem dobrze rozumiem duży napis "SİTEMİZE HOŞGELDİNİZ": "Witajcie na naszej stronie". Podejrzewam zresztą, że poprawniej by było napisać "hoş geldiniz", ale może nie mam racji. Do niedawna był to dla mnie jeden zagmatwany, egzotyczny misz-masz.

I lepiej jeszcze, oglądam sobie po kawałku ten reportaż, i ŁAPIĘ SŁOWA!!! 

wtorek, 23 września 2014

Chomik robótkowy w akcji

Mnie to do sklepu wypuścić, zwłaszcza po przymusowym poście od zakupów. Zobaczyłam w ulubionym sklepie ładne koraliki, to od razu nabrałam do koszyka pół kilo:


A teraz skończył mi się czarny sznurek, do tego prawie nic mi nie zostało małych czarnych perełek, ewentualnie jeszcze ze dwa odcienie sznurka miałam w planach, tak na wszelki wypadek. A efekt?


I to się nazywa "chomik robótkowy".

sobota, 20 września 2014

Dwie rzeczy skończone

Stan rozgrzebania prac:

  • zimowy obrazek - na razie stoi w miejscu;
  • chustka z próbką tureckiego wzorku - trochę się posunęła naprzód.
  • Do tego gdzieś głęboko w pudle czeka szydełkowy bieżnik z motywów (ale motywacji brak) i - niestety, niestety - kwadracik na poduszki dla dzieci.
Za to ze spisu rzeczy niedokończonych znikły mi wczoraj dwie:
  •  serwetka szydełkowo-pętelkowa z motywów; ostatni motyw od tygodnia czy dwóch leżał w pudełku zapomniany,

  •  i druga bransoletka z perełek - udało mi się odnaleźć  torebkę z zapięciami, hura!


czwartek, 18 września 2014

Pętelki w wersji hard

Że na forum kuferek.org zamieszczam całe sterty instrukcji do pętelkowych kwiatków, to niektórzy wiedzą. Że dwa takie kwiatki wydłubałam przed rokiem, może też ktoś jeszcze pamięta. Ale co dalej, to nikt nie wiedział łącznie ze mną. To znaczy miałam od dawna taki szczytny cel, żeby nauczyć się robić kolorowe bordiurki na turecką modłę, tylko a to jakieś tłumaczenie wypadło, a to koniecznie koraliki, a to jakiś haft do zrobienia, i tak to szło. Poza tym oswajam się z okularami i z faktem, że sokoli wzrok to ja miałam do niedawna, i trochę mi to psuje humor.

Wreszcie jednak zyskałam motywację do pracy i wróciłam do próbki, którą zaczęłam przed rokiem. Konkretnie jest to pół cienkiego szala ze szmateksu, bo druga połowa była dziurawa. Akurat w sam raz materiał, aby go wypsuć na próbki. I słusznie, że nie poświęciłam nic lepszego, bo równe to mi to nie wychodzi. Jak wyjdzie, pogadamy inaczej.

Wyciągnęłam to nieszczęście na światło dzienne, przekopałam się przez worek z kordonkami, i tak sobie robię marząc o chwili, kiedy "zajęcze uszy" będą wreszcie grzecznie leżeć w jednej płaszczyźnie, a piramidki przestaną się chylić na wszystkie strony.







A jak już zacznie to-to przyzwoicie wychodzić, to powiem, skąd ten nagły zryw.

Bo sznurek był za cienki

Kupiłam kiedyś przez nieuwagę motek zbyt cienkiego sznurka. W każdym razie zwykle używam grubszego, i wiadomo było, że tego nie wykorzystam do moich grubiutkich koralików. Postanowiłam powalczyć z nim teraz. Przy okazji zużyłam trochę drobnych perełek, które też zalegały mi pudełko.



Czarne perełki zostały nawet zużyte dość dokładnie. Jeśli mam jeszcze coś zrobić do kompletu, będę musiała rozejrzeć się za drugim sznurem.


sobota, 13 września 2014

Na niebiesko

Kupiłam kiedyś zapas sznurków w różnych kolorach. Niektóre szły całymi motkami, wszystko do nich pasowało. Inne - niby ładne, ale koralików nie dawało się do nich dopasować. A to wychodziło smutno, a to nijako, a to badziewnie i pstrokato, albo w ogóle nie wiadomo jak. I kiedy sznureczków zostało już tylko trochę, znalazłam do nich koraliki. Czy to jest sprawiedliwe? Tego bladoturkusowego wystarczyło mi teraz zaledwie na cztery małe bransoletki, a mogłabym trochę poszaleć...



A intensywny niebieski udało mi się tak wymierzyć, że zostało mi pięć centymetrów! Jaka precyzja - akurat wyszła z niego bransoletka i para kolczyków! Teraz tylko mam nadzieję, że uda się dostać podobny.




wtorek, 9 września 2014

Bombki w szkole - nie wiem co zrobić.

Zrobiłam tę filcową bombkę, oszacowałam, ile materiałów wychodzi na sztukę, rozejrzałam się w cenach. Jeśli mielibyśmy robić takie bombki z dziećmi w szkole, trzeba mieć orientację. Moja córka dała sobie radę z filcowanym serduszkiem i bombką zupełnie kosmiczną i jestem z niej dumna, że hej. Ani razu nie ukłuła się w palec. Ja też. Igły do filcowania jednak budzą respekt i trzeba patrzeć co się robi, inaczej o wypadek nietrudno.

Miałam też dwa inne pomysły co do bombek, bo podejrzewałam, że filcowanie jednak nie przejdzie. Konkretnie bombki-karczochy i bombeczki całe pokryte cekinkami na szpilkach. To tez musiałam obadać - jak długo się to robi, ile czego wychodzi, jaki koszt itd. Przeszukałam hurtownię, przejrzałam pasmanterię, zaopatrzyłam się w bombki styropianowe (poprzednie już wszystkie zostały wykorzystane) i kilka metrów wstążek, i zrobiłam pierwszego w życiu karczocha:




Trochę krzywy wyszedł, trochę za rzadko od góry robiony, ale i tak całkiem mi odpowiada i zawiśnie na choince. Barwy jakieś takie nie zimowe, bardziej mi przypominają jesienne kwiatki. Astry? Chryzantemy? Nie wiem. Widać w takim humorze byłam, gdy wybierałam kolory.

Z filcu i karczochów jednak nic nie wyjdzie. I zbyt długa praca, i zbyt precyzyjna, i te igły przy filcowaniu budzą pewną grozę. Trudno. Jeśli nic innego nie przyjdzie mi do głowy, spróbuję z tymi cekinami i szpilkami. Prawdę powiedziawszy, w ogóle przeszła mi ochota na szpilki przy pracach z dziećmi. Moja mała to szczególny przypadek, radzi sobie z różnymi rzeczami, ale jak reszta będzie się kłuć w palce ile razy sięgnie do pudełka ze szpilkami, to co? A tego będzie ze dwieście na bombce.

Szukam mniej ryzykownych pomysłów.

piątek, 5 września 2014

Serwetka w gwiazdki - ciąg dalszy


To moja obecna praca. Do skończenia zostały jeszcze trzy motywy. Wzór podpatrzony u CouchCrochetCrumbs. Ten pomysł często spotykam na stronach tureckich: zrobić motywy szydełkowe albo frywolitkowe, a dookoła płatki najprostszym pętelkowym ściegiem. To nie jest trudne, a bardzo efektownie wygląda.

Przy okazji testuję Adę 30. Większość pętelek dotąd robiłam Altin Basak, choć Ada też już się pojawiała. Chyba jest odrobinkę grubsza od Altin Basak, ale różnica jest niewielka. Miałam taki moment w Krasnymstawie, że nić się co chwila rwała. Teraz jednak używam nici z tego samego kłębka i nie narzekam. Przy całej tej pracy zerwała mi się może raz albo dwa razy. To się zdarza i z tureckimi nićmi.

Trochę zmieniłam sposób zaciągania węzełków. Przedtem pociągałam za całą nić, co jest szybkie i łatwe, ale może ją mocno nadwyrężyć. Cały ten odcinek nici podlega kilkudziesięciu solidnym szarpnięciom - są momenty, gdy czuję, jak trzeszczą włókienka. Dlatego teraz trzymam nitkę kilka centymetrów za węzełkiem. Przyzwyczaiłam się. Jest mniejsze ryzyko, że nić się zerwie.

środa, 3 września 2014

To był pracowity urlop

Trafiłam na urlop w miejsce, gdzie nie dość, że gospodyni robi fantastyczne koronki klockowe i gobeliny, nie dość, że prowadzi kursy obu technik, to jeszcze ściągają na urlop inni tacy maniacy jak nie przymierzając ja i robią sobie wieczorami istne sabaty czarownic. A jak pogoda nie pozwala na wędrówki albo jak się komuś po prostu nie chce, to można i cały dzień siedzieć nad igłami, nitkami, krosnami i całym tym bogactwem.

Cośmy tam mieli i czegośmy próbowali:
  • koronce klockowej tym razem ja się tylko przyglądałam, ale posiedziała sobie nad nią Kasia. Oczywiście Małgosia z córką robiła koronkowe wzorki non-stop, bo zapasy szybko jej się rozchodziły na kolejnych kiermaszach.
  • Sebastian wprawił nas w podziw, bo strawił całych 18 godzin przy krosnach tkając gobelin ze strachem na wróble - wyszedł fantastycznie!
  • Kasia z kolei przywiozła wyposażenie do produkcji mydeł. Przyglądałam się całemu procesowi, a było czemu! Jedno takie dostałam na pamiątkę, jeszcze musi parę tygodni odleżeć, zanim zasadowość spadnie do jakiegoś sensownego poziomu, ale pachnie cudownie.
  • Ja pomęczyłam otoczenie koronką pętelkową, a na dodatek sznurkowo-koralikową biżuterią. Ta ostatnia nawet jakby się przyjęła, bo już po moim odjeździe to i owo powstało.
  • Ania natomiast nauczyła mnie, jak się robi broszki (czy co tam kto chce) z suwaków i filcu. Postanowiłam, że broszka będzie na prezent, wybrałam kolory i po małych czterech godzinach wyszło coś takiego:

Był i ciąg dalszy zabawy z filcem, mianowicie moja mała, która też posiedziała sobie ze mną parę razy na robótkowym sabaciku, dostała do ręki filc, igłę i styropianowe serduszko.



A teraz okazało się, że filc się spodobał, i trzeba było odwiedzić ulubioną hurtownię i zaopatrzyć się w igły, filc i styropianowe bombki. Co więcej, zastanawiamy się nad zajęciami z dziećmi w szkole. Rozważam różne za i przeciw, myślę nad technikami, nad kosztami materiałów. Co z tego wyjdzie, jeszcze zupełnie nie wiem. Przed nami zebranie rodziców.

Materiały już nam posłużyły do zrobienia dwóch bombek - córka robiła dla przyjemności, a ja z obowiązku (choć też nie bez przyjemności), aby oszacować ile tego wychodzi i jak długo może trwać robota.