sobota, 27 kwietnia 2013

Ze skrajności w skrajność

Czyli od bieli





do czerni



Kiedy zakwitają wiśnie, biały kolor sam się łączy z zielenią. Pewnie będą jeszcze inne zdjęcia, w ładniejszym świetle. A czarny z metalem to rzecz nienowa, pomysł był od dawna, tylko nie mogłam dostać metalowych koralików, które wielkością by pasowały do reszty. Wreszcie mam, obmierzyłam suwmiarką, teraz szyję, a co wyjdzie, zobaczymy. Jestem dobrej myśli. To się powinno dobrze układać i nie fałdować.

W ogóle kocham tę czerń. Będzie się fantastycznie komponować ze wszystkim. Następne zestawienie na bank będzie z różem.

środa, 24 kwietnia 2013

Błyszczące jak skrzydła żuków

Tak się jakoś składa, że na dworze robi się (nareszcie, nareszcie!) jasno i zielono, a u mnie przybyło rzeczy ciemnawych. Co poradzę, fajne koraliki podostawałam właśnie w takich kolorach, i ciemne zestawienia same do mnie przemawiały. A jeszcze czekam na nową dostawę. Będzie czarno i matowo, z lekkim połyskiem jak na obudowie komputera. Bomba! Magraf zrobił mi niespodziankę. Miałam kiedyś takie koraliki, zrobiłam wielką bransoletę, i mało mi zostało, a w sklepie zabrakło. Wykupili i już, jak mięso za Jaruzelskiego! Tym razem biorę więcej. Wystarczy na różne zachcianki. Nawet ten i ów facet przyznał mi się, że taką czarną a z metalem to by chciał.

No to lecimy: seria "entomologiczna". Barwy jak na skrzydełkach żuczków: czarne, zielone, fioletowe, metaliczne.

Trzy sztuki w odcieniach czerni, ciemnego szafiru i złota:


I na dokładkę czerń, fiolet i kryształ:



Ale dla odmiany było i jasno, i kolorowo:



Więcej zdjęć na Picasie, żeby nie rozpychać posta.

Przyjemnie jest siedzieć na dworze bez czapki i rękawiczek, grzać się w słońcu i patrzeć: tu młode listki, tu fiołki, tutaj kwitnie podbiał. O właśnie, w tym roku po raz pierwszy będę miała szafirki pod balkonem. Zimą dostaję na imieniny różne kwiatki w doniczce: żonkile, hiacynty, krokusy, i nigdy nie wyrzucam ich po przekwitnięciu. Jak zrobi się ciepło, wędrują do gruntu, a potem kwitną rok po roku. Zeszłej zimy dostałam szafirki. Będzie z nich pociecha. Tym milej, że zeszłoroczne kwiatki mocno ucierpiały. Wyginęły właściwie wszystkie cebulki, prócz fioletowych krokusów (dużych, miniaturowe przepadły) i szafirków właśnie. Już się nie mogę doczekać.