środa, 27 lutego 2013

Powrót kota

Mam taką małą radość: odnalazł się Syjamek, którego nie widziałam od połowy grudnia. Jeszcze przed mrozami wędrował po osiedlu z myszą w zębach, w obowiązkowej obróżce na szyi (chyba tym razem bez dzwonka). Dziwne to jest. On jest czyjś, chyba nawet wiem czyj, a włóczył się całymi dniami po okolicy, bywało że głodny. W pewnym momencie zrobił się bardzo nieufny. Nie dawał się głaskać, "przepływał" pod wyciągniętą ręką, aby go człowiek nie dotknął. Ktoś go skrzywdził? Kot nie powie. A potem długo go nie było, i uznałam, że spotkało go coś złego. A tu w zeszłym tygodniu pojawił się u mnie na balkonie. Tak po prostu. Zobaczyłam pod drzwiami coś ciemnego i skulonego, otworzyłam, a to był on. Elegancki, futro gęste, ogon imponujący, i bez obróżki na szyi! Czyżby ktoś inny go sobie wziął? Jeśli tak, to na zdrowie wyszła mu ta zmiana.

Teraz właśnie pojawił się już po raz trzeci. Siedzi w kuchni i je. Znam jego zwyczaje - zaraz pójdzie w świat. To kot z dystansem do ludzi, i to dużym. Ale lubię tego zwierzaka i cieszę się że wrócił.

Druga radość: nieoczekiwanie okazało się, że biorę udział w Giełdzie Minerałów w Pałacu Kultury. Do tej pory nie mogę uwierzyć. To oznacza, że cały weekend będę mieć zajęty od deski do deski, ale już się niecierpliwię i ciekawa jestem jak to będzie wyglądało. No i dorabiam bransoletki i inne drobiazgi, których zapasy ostatnio się skurczyły. 




A ten komplet już jest skończony, i nawet coś do niego przybyło. Na tym zdjęciu jeszcze w tzw. "półtuszach":


czwartek, 21 lutego 2013

Takie sobie bransoletki

Trochę mnie ostatnio męczą choroby. Znowu jestem przeziębiona. Plus jest taki, że można sobie trochę błyskotek poszyć. Nagle jest na to duuuużo czasu. Na przykład wyszły takie dwie bransoletki:



I dobra garść mniejszych bransoletek w różnych kolorach:








Tylko dlaczego światło musi być tak marne? Trzy czwarte dzisiejszych zdjęć wyrzuciłam, bo były nieostre przez długi czas naświetlania, a te co zostały też pozostawiają wiele do życzenia. Znowu przyjdzie robić poprawki. I nie wiem co jeszcze napisać, chyba tym razem zdjęcia muszą wystarczyć. Nie mam weny.

piątek, 15 lutego 2013

Na Ciuchowisko!

No to mam nieoczekiwany plan. Jadę z moim Kramikiem, Kuferkiem i wszystkimi błyskotkami na Ciuchowisko, już jutro na Smolną. Zanosi się na wielkie gmeranie w stertach ciuchów, gdzie każdy może przynieść to co mu zalega w szafach jak wyrzut sumienia, i wybrać sobie coś, co zalegało komuś innemu. No i będzie paru rękodzielników, w tym całkiem niespodziewanie ja.


Czy już kiedyś wspominałam, że czasami czuję się jak smoczyca na stercie skarbów?

niedziela, 10 lutego 2013

Komplety

Coś w tym jest, że w domu trudno pracować. Mnie się najlepiej pracuje w zadziwiających miejscach: w poczekalni, w szkole, a nawet w autobusie. Dlatego w ferie, kiedy prowadzę bardziej osiadły tryb życia, nie nadążam z robótkami.

Inna rzecz, że kiedy ktoś mnie poprosi: zrób komplet do tego wisiorka, tej bransoletki, robię nie jedną rzecz a kilka. Może ona będzie chciała bransoletkę szerszą, a może węższą? Kolczyki okrągłe czy podłużne? Chyba, że mam wyraźną "wizję". Tak, i tylko tak!

Wyraźna wizja była w tym przypadku:


Ale tu już nie:



Wtedy praca się przeciąga.

Ten niebieski zestaw - kto wie? Może doczeka się kolczyków dużych i małych, innego wisiorka, albo jeszcze coś mi przyjdzie do głowy. Właściwie to już są dwa różne medaliony. A zestaw kolorków przypadkiem wyszedł tak radosny, że skojarzenie było jedno: Bollywood. Raz się żyje, a co! I niech będzie bogato, błyszcząco, słonecznie! Czy gustownie? Czemu nie. Można to założyć do małej czarnej, albo czarnej długiej i falbaniastej. Europejczycy wymyślili kiedyś, że gust ma być minimalistyczny i ascetyczny. Dlatego być może elegancka jest mała czerwona kropka na dużej czarnej płachcie, tylko jaki ja mam z niej pożytek?

Wracaj, słońce!

Trudno jest nadgonić zaległości w zdjęciach. Zimą pogoda nie sprzyja. Słońce rzadko wygląda, a bez słońca światło jest niebieskie. Nie jestem mistrzem obróbki spapranych fotografii. Gdy się ma do dyspozycji światło elektryczne, nie pomaga balans bieli w aparacie:


Cóż, trzeba przeprosić się z programami w komputerze i trochę go podrasować:


I jak bym nie kombinowała, w rzeczywistości te kolczyki mają inny odcień. Zabieram je na zimowe słoneczko, i







wreszcie wyglądają tak jak bym chciała. Nie było to łatwe, bo słońce co i rusz się chowało, a dookoła odwilż mlaskała w najlepsze, ale my turyści się nie zrażamy. Kolczyki zostały częściowo obpstrykane, pozostałe odkładam na najbliższy słoneczny dzień. Podobno człowiek wynalazł lampę, która potrafi imitować światło słońca. Ja takiej nie mam. Muszę poczekać na oryginał.